niedziela, 21 lutego 2016

Pedofilia - uważajcie na swoje dzieci. Kontrolujcie internet i zwracajcie uwagę na pewne zachowania.

Pedofilia  - uważajcie na swoje dzieci. 
Kontrolujcie internet i zwracajcie uwagę na pewne zachowania. 

Zapraszam do lektury:


To było tylko zastawiona pułapka. A jakby sytuacja wydarzyła się naprawdę?

Warto kontrolować co nasze dzieci robią w internecie. Nie ma naprawdę się czego wstydzić, że stosujemy taką kontrolę. Oczywiście, dziecko nie powinno o niczym wiedzieć. 

Do stosowanie kontroli w internecie warto zastosować program keylogger. 

Zapraszamy - pomożemy - 502 492 132 


sobota, 13 lutego 2016

Kajetan Poznański poszukiwany. Dlaczego zamordował? Dlaczego były detektyw włącza się do poszukiwań?


Od kilkunastu dni trwają poszukiwania Kajetana Poznańskiego. 


Środa, 3 lutego, kilka minut przed godz. 15. Mieszkanka bloku przy ul. Potockiej 60 idzie wyrzucić śmieci. Po drodze widzi, że z okna na pierwszym piętrze wydobywa się dym. Chwyta za telefon. Po chwili w pobliskiej szkole pożarniczej wyją syreny alarmowe. Czerwone wozy gaśnicze błyskawicznie docierają na Potocką.

Pożar nie jest duży. Pali się właściwie tylko duża podróżna torba na podłodze w jednym z pomieszczeń, choć ściany zdążyły już pokryć się sadzą. Strażacy zalewają płomienie wodą i zaglądają do torby. Nie wierzą własnym oczom. Ktoś upchnął w niej ciało, chyba kobiety. Chyba, bo od ciała odcięto głowę.

Zbrodnia Kajetana Poznańskiego: zbyt mało krwi

"Makabryczne morderstwo na Żoliborzu" - informują tego samego dnia media. Dziennikarze jeszcze nie wiedzą, że morderstwo, rzeczywiście było, ale na Woli. Nie wiedzą tego także żoliborscy policjanci.

Najpierw przyjeżdża jeden patrol, potem kolejny. Wejście przed blokiem zostaje zagrodzone biało--niebieską taśmą. Policjanci już wiedzą, że to nie było zwykłe morderstwo. Tułów ofiary jest w torbie, ukryta w plecaku głowa leży obok. W mieszkaniu jest trochę krwi, jej plamy zostały też na klatce schodowej i przed wejściem do bloku. Technicy kryminalistyki fotografują każdy ślad. Jednak krwi, widać to wyraźnie, jest za mało jak na tak makabryczny mord połączony z rozczłonkowaniem ciała.

Na Potocką przyjeżdża szef komisariatu na Żoliborzu. Zaraz potem policjanci z wydziału do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw komendy stołecznej. To sprawa dla nich, to też pewne. Jest mniej więcej siedemnasta, gdy policjanci z terroru pochylają się nad ciałem i zastanawiają się, kto mógł zrobić coś takiego.

W tym samym czasie dyżurny stołecznej policji odbiera dziwne zgłoszenie: na Woli zaginęła 30-letnia kobieta. W jej mieszkaniu są ślady krwi, ale jej samej nie ma. Może to ta sama osoba, której pocięte zwłoki odkryli strażacy na Żoliborzu?

Kajetan Poznański poszukiwany: coś złego się stało

Katarzyna mieszkała w bloku przy ul. Skierniewickiej. Z okien jej mieszkania na szóstym piętrze widać zajezdnię tramwajową. Trzy klatki schodowe, w tej środkowej po trzy mieszkania na każdym piętrze. Przeprowadziła się tu dwa lata temu z Radomia. Wcześniej skończyła historię sztuki na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, później, już w Warszawie - lingwistykę stosowaną. - Znałam ją tylko z widzenia, sprawiała wrażenie fajnej dziewczyny. W dużym bloku często nie wiemy nawet, jak nazywają się sąsiedzi z naszego piętra - mówi mieszkanka domu przy Skierniewickiej. - Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tym, co się stało.

Mieszkanie należało do Katarzyny. Okolica taka sobie, ale to wciąż niezły punkt miasta - do ścisłego centrum kilka przystanków tramwajem, a wkrótce na sąsiedniej ulicy powstanie stacja drugiej linii metra. Katarzyna wynajmowała jeden pokój młodemu mężczyźnie. To on odkrył, że coś złego się stało. Wrócił do domu późnym popołudniem. Drzwi nie zostały zamknięte na klucz, komputer w pokoju Katarzyny był włączony, na stole leżał jej telefon komórkowy. Wyglądało to tak, jakby nagle wybiegła z mieszkania. Dostrzegł jednak na podłodze brunatne rozmazane ślady. Jakby ktoś niedokładnie starł wielką kałużę krwi. Zbiegł na dół i spytał dozorcy: - Coś się stało? Była u nas policja albo pogotowie?

Ten nic nie wiedział.

Wówczas lokator zadzwonił na policję.

Poszukiwania Kajetana Poznańskiego: odmawiam odpowiedzi

Nie minęła nawet doba, gdy śledczy mają już pewność: ofiarą makabrycznego morderstwa jest 30-letnia Katarzyna J. Potwierdziły to badania DNA. Jej oprawcą - 27-letni Kajetan Poznański, jeden z trzech lokatorów wynajmujących mieszkanie przy ul. Potockiej.

Udaje się odtworzyć prawdopodobny przebieg wydarzeń. W środę około południa Poznański przyszedł do Katarzyny na Skierniewicką na korepetycje z języka włoskiego. Zabił ją, wezwał taksówkę i przewiózł zwłoki na Żoliborz. Z torby ciekła krew. Zaniepokojonemu taksówkarzowi miał powiedzieć, że wiezie tuszkę dzika. Zwłoki porzucił w mieszkaniu, podpalił i uciekł. Nie wiadomo dokąd.

Czy oprócz obcięcia głowy jeszcze jakoś okaleczył zwłoki? Czy przed zabójstwem wyrządził ofierze jakąś krzywdę? Tego śledczy nie zdradzają. - Znamy najbardziej prawdopodobną przyczynę śmierci ofiary. Dysponujemy wstępnym protokołem sekcji zwłok, ale go nie ujawniamy - mówi prok. Przemysław Nowak, rzecznik stołecznej prokuratury. W mediach pojawiają się sugestie, że Poznański fascynował się białą bronią, przede wszystkim mieczami samurajskimi. Ale nie wiadomo, czy rzeczywiście użył takiego narzędzia.

"Odmawiam odpowiedzi" i "na ten temat nie udzielam informacji" - w ostatnim tygodniu to najczęściej powtarzane zdania przez rzecznika prokuratury. - Musimy zakładać, że Poznański też czyta gazety i portale, ogląda telewizję - mówi jeden ze śledczych. - Nie chcemy ułatwiać mu ukrywania się. I obrony, kiedy już go zatrzymamy.

Gdzie jest Kajetan Poznański? Telefon wciąż dzwoni

Zatrzymanie podejrzanego to dla policji priorytet. Przy sprawie pracuje cały wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw. Prokuratura publikuje za Kajetanem Poznańskim list gończy. Sąd nakazuje jego tymczasowe aresztowanie. Gdy tylko pojawia się cień podejrzenia, że może być za granicą (miał wykupiony bilet na samolot do Włoch na koniec lutego), prokuratura wnioskuje o europejski nakaz aresztowania. Sąd jeszcze tego samego dnia uwzględnia wniosek. To tempo niespotykane.

Zdjęcie Kajetana Poznańskiego zawisło już w zakładkach z najbardziej poszukiwanymi osobami na stronach Europolu i Interpolu. Policjanci ze 190 krajów po wpisaniu do swoich baz danych jego nazwiska dowiedzą się, że jest niebezpieczny i trzeba go bezwzględnie zatrzymać. Ale niewykluczone, że wciąż przebywa w Polsce. Telefon w wydziale do walki z terrorem i zabójstw dzwoni cały czas. - Dokładnie weryfikujemy każdą informację, ale na razie żadna nie doprowadziła nas do zatrzymania podejrzanego - mówi asp. sztab. Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Jak zwykle więcej jest fałszywych tropów niż wiarygodnych doniesień. Nie potwierdza się, że Poznański był po zabójstwie na lotnisku w Modlinie. To nie on brał udział w niedzielnej mszy w kościele u dominikanów w Poznaniu, nie znaleziono go też (choć szukano) w Bieszczadach. Nieprawdą są także doniesienia niektórych mediów, że na Poznańskiego polują tzw. łowcy cieni, czyli policjanci ze specgrupy pościgowej Centralnego Biura Śledczego. - Śledztwo w sprawie zabójstwa prowadzi komenda stołeczna, sprawę poszukiwawczą, ze względu na ostatnie miejsce zameldowania, komenda w Poznaniu - mówi nam wysoki oficer policji. - ĆBŚ nie ma nic wspólnego z tą sprawą.

Rodzice Kajetana Poznańskiego pod obserwacją

Do mediów przecieka informacja, że Kajetan Poznański jest synem wysoko postawionej prokurator. Rzeczywiście, jego matka przez wiele lat była śledczym w Poznaniu, najpierw w prokuraturze okręgowej, później w apelacyjnej. Rok temu została oddelegowana do Warszawy.

Prokuratura nie komentuje tych informacji, ale jeden ze śledczych zapewnia: - To nie ma żadnego wpływu na śledztwo. Wręcz przeciwnie, pracujemy jeszcze intensywniej i rzetelniej, by nikt nie zarzucił nam, że coś nie zostało w tej sprawie zrobione. Dom pani prokurator w Poznaniu był jednym z pierwszych miejsc, które zostały gruntownie przeszukane.

Kajetan Poznański ścigany na całym świecie. Gdzie się ukrywa?
Kajetan Poznański ścigany na całym świecie. Gdzie się ukrywa?

Rodzice zbiega zostali przesłuchani. Odmówili składania zeznań. Jako osoby najbliższe mają takie prawo. Nie trzeba być ekspertem od policyjnej roboty, by domyślić się, że rodzina Kajetana Poznańskiego jest pod szczególną obserwacją. - To nie jest człowiek, który ma kontakty w grupach przestępczych. Znajomi się od niego odwrócili, zostają mu tylko najbliżsi. A kiedyś będzie wreszcie musiał poprosić kogoś o pomoc - mówi jeden z policjantów.

Kajetan Poznański: student, który pożyczał notatki

Kim jest człowiek, który popełnił tak bestialską zbrodnię? Wydaje się, że wiadomo o nim sporo, ale w obliczu tego, co stało się 3 lutego, wygląda na to, że nie wiadomo o nim nic.

Poznański studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim, a ostatnio filologię klasyczną. Pracował w dzielnicowej bibliotece na Woli, w przeszłości prowadził na uczelni koło naukowe Książę i Żebrak i redagował portal internetowy pod tą samą nazwą. Nałogowo czytał. Na Twitterze zachowały się jego wpisy, w których informował, w jakiej lekturze jest aktualnie pogrążony. Ostatnio wypożyczał m.in. książki o funkcjonowaniu ludzkiego mózgu.

Jego dawni koledzy rozmawiają o nim niechętnie. - Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek zachowywał się dziwnie - mówi znajoma ze studiów. - To był normalny koleś, bardzo w porządku chłopak. Pożyczał notatki po wykładach. Zapamiętałam go z zajęć ze specjalizacji prasowej, bo zawsze się na nie spóźniał. Kobieta, która prowadziła te zajęcia, nawet nie była na niego zła, bo zawsze umiał błyskotliwie odpowiedzieć.

Znajomi uważają go za życzliwego, uprzejmego człowieka: - To nie był typ lansera czy cwaniaka. Nigdy nie upijał się podczas imprez, dużo czytał, ale kiedy ktoś do niego podchodził, odkładał książkę na bok i wdawał się w pogawędkę o pierdołach.

Poszukiwania Kajetana Poznańskiego: chaotycznie i bez planu

Co sprawiło, że człowiek, który nigdy wcześniej nie dostał nawet mandatu, zdecydował się zabić? Czy do morderstwa popchnęła go fascynacja bohaterem książek Thomasa Harrisa? Pod ich wpływem napisał wiersz (po łacinie) o wymownym tytule "Uczta Hannibala Lectera", którego bohater zjada ludzi.

Policjanci mówią, że zbrodnia wygląda na dokonaną chaotycznie i bez planu. Ale z drugiej strony sporo poszlak wskazuje na to, że o zabiciu człowieka Poznański myślał od pewnego czasu.

Prokuratura i policja też nie znają odpowiedzi na te pytania. - Najpierw musimy go zatrzymać. Odpowiedzi przyjdą później - mówi jeden z policjantów. - Albo i nie.

Kilka dni temu na szumnej konferencji były detektyw Krzysztof Rutkowski włączył się do poszukiwań Kajetana Poznańskiego i wyznaczył nagrodę. Po co to uczynił? Osoby znające zasady działania byłego detektywa, wiedzą, że to zabieg czysto marketingowy aby w dalszym ciągu pokazywać jak mocny jest Pan Rutkowski i jego agencja detektywistyczna czy też biuro doradcze. Zobaczymy co z tego wyjdzie.